Spis treści

 

* * *

Powiadają że róże najpiękniejsze jesienią.
Brzozy najbielsze w maju.
A w sierpniowe noce gwiazdy opadają.

Smutne, listopadne listopady szeleszczą pod stopami
Tylko ciekawskie krokusy poprzez nocne mrozy
Jak ta wróżąca ze starych kart, odczytująca szczęście
Z nadzieją osuszenia łzy przy cudzym uśmiechu
I wierzą w nadejście wiosny, nie zawsze doczekawszy

A dłonie szukają spotkania i czekają…

 

 


 

* * *

Dziecko podało ci w prezencie kamyk
– taki szary, zwyczajny
To moja tajemnica, powiedziało dziecko
Włóż go do wody, wyszeptało

Mokry kamień ukazał kolorową mozaikę
Patrzysz na kamień i niech mówią, że szary
To tyko tobie dziecko powierzyło tajemnicę
Nawet miłość.

Kiedy wejdziesz na szczyt.
Zobaczysz, że gwiazdy tak
samo odległe…

 

 


 

* * *

Pozostał popiół i drwa zwęglone – wspomnienie tańca wieczornych płomieni.
Rozgarniasz kosturem srebrny kopiec, wierzysz jak ci, dla których umiera ostatnia…
Co jest matką głupich.

Wierzysz jak ten co za horyzontem oczekuje spełnienia.
To ta iskra drzemiąca na dnie, ostatnia, niczym oko myszy.
Otoczona mchem, ożywiona twoim oddechem, tańczy płomykiem…
Rośnie w ognisko.

Może w popiele wypalonych marzeń odnajdziesz twoją iskrę?

 

 


 

* * *

Pytam się wody: kim chcesz być?
Wodą, odpowiada woda.

Zapytuję wiatru,
Pytam wilka,
Orła,
Wiatrem, odpowiada wiatr.
Wilkiem, stwierdza wilk.
Orłem, oznajmia orzeł.

Pytam niewolnika, kim chciałby zostać?
Królem, odpowiada niewolnik.

Tylko niewolnik marzy o władzy
I nie wie, że król to też niewolnik, tylko w koronie.

 

 


 

* * *

Wspinasz się po zboczu, chcesz wejść na górę,
Wołam zwolnij!
Nie rozgniataj stopami przyjaznych kwiatów.
Nie łam serdecznych palców jałowca.
Zwolnij!
Góra poczeka.

Z rozdeptanego gniazda już nigdy nie wybiegną śmigłe przepiórki.
Nie rozrywaj usianej diamentami rosy pajęczyny.
Zwolnij.

Bo w tej drodze na górę możesz zniszczyć wszystko.
Nawet miłość.

Kiedy wejdziesz na szczyt.
Zobaczysz że gwiazdy tak samo daleko jak tam na dole.

 

 


 

* * *

Nawet wierzby gderliwe, zrzuciwszy zimowe kożuchy
Przystroiły nastroszone czupryny papilotami bazi
Sowa niepomna naszych zabobonów
Pohukiwała przyjaźnie w brzozowym młodniku
A my jak zawsze neofici nadziei
Że tam, za tym wzgórzem. Za tamtym lasem. Za…

Jeszcze wiatr z dymem przedwieczornych ognisk
Przynosił muzykę naszej mowy
I zapowiedź radosnych spotkań…

Ale dlaczego w tym tłumie najgłośniej krzyczy samotność?

 

 


 

* * *

Pytasz czy z dalekiej drogi niosę ci gościniec?
Mam tu w węzełku wspomnień, kamienie żalu,
Mam okruchy krzemiennych tęsknot,
Kryształy soli z goryczy porażek.

I srebro we włosach.

Niosę też samotną różę na śniegu, nad którą jak matki pochylone
Oszronione wiśnie i śliwy.
Spokojny stukot końskich kopyt pod baldachimem brzóz.
I tęczę ulotną.

Mało tego jak na tak długie życie.
Kamieni i soli aż nadto.

Zabierz różę, kolory tęczy i muzykę nie wyśpiewanej wolności.
Zabierz, to wszystko co mam…

 

 


 

* * *

Na pniu zwalonego drzewa stara Zoja rozkłada karty
Odczytuje z konfiguracji znaczeń- wróżbę

Dziwi się, jak to możliwe?
To tylko garść kolorowych kartonów
Zszarzałych jak jej twarz i drżące dłonie
Zwyczajne karty kupione na jarmarku
Zastanawia się, dlaczego zawsze inna opowieść
Nigdy taka sama zapisana w kartach

Nie wie kim był Freud, ani że istnieje psychologia
Ona czyta z kart
Tylko wróży
Obca jej znajomość liter, dlatego nie czyta książek
Potrafi tylko odczytać karty i układ linii na dłoni

 

 


 

* * *

Lubię muzykę skrzypiec tak rzewną
Że ptaki zatrzymują się w locie, aby jej posłuchać

Piękny jest groźny taniec burzy i szum zawieruchy
Wesoła kołysanka wystukana deszczem
O płótno namiotu

Byle by jeszcze nadeszła cisza, najcichsza
I świadomość twojej obecności

 

 


 

* * *

Dzień zaczyna się nocą, brzask jest mu zwiastunem.
Dzień jak nowa karta książki, pogranicze wczoraj, aż do nocy
Po której jutro
Ptak wylatuje z gniazda, borsuk wraca do nory

Sino nosy oczekują w bramie na otwarcie sklepu
Aby nowym łykiem piwa…

Więzień czyta czerń kraty
Biedak przelicza monety w nadziei, że wystarczy…
Pojedynczy przechodnie wypełniają tłum odczłowieczony
Aż do nocy kiedy to sen spełnia wszystkie marzenia

Dzień zaczyna się….
Niech nadejdzie noc snów pełna

 

 

 

Wiersze Karola Parno Gierlinskiego wybrane z tomików "Xaratuno thuv / Odległy dym" oraz "Róża pustyni".