Huncy
Powiadali, że gdyby był kobietą, miałby ciężkie życie. Taki już był, to co jest tylko porzekadłem o ostatniej koszuli oddanej biednemu, w jego przypadku było faktem.
Mieszkał nad samym brzegiem rzeki. Zapraszając nas do siebie, zapewniał, że wieczorami ryby zaglądają do domu przez okna, a raki są tak wielkie, co do wozu można je zaprzęgać.
Może z tymi rybami i rakami trochę przesadzał, ale szczerość zaprosin była jeszcze większa.
Jak wielu Sintów i on robił laczki. Praca ta zapewniała jemu i całej jego rodzinie w miarę stabilne utrzymanie. Ponadto wyspecjalizował się w montażu rynien i w tym fachu był jedynym w okolicy.
Urodził się i dzieciństwo spędził w Królewcu. Nie ciągnęło go do dużego miasta.
- Ludzie wymyślili różne pułapki na szczury i myszy, a na ludzi duże miasta, gdzie od jednej bomby giną tysiące, powiadał.
Zdawało się, że dom nad leniwym nurtem Noteci i jego w nim obecność są niezmienne, kiedy wyjechał do Berlina.
Siadał wieczorami nad obcą rzeką i tak siedząc nad wodą umarł.
Może tam ryby zaglądają przez okna do domu, a potężne raki ciągną cyrkowe wozy?...