Tadeuszowi Chudemu
Mamiori – brzoza
Z worka chmury posypały się mokre jagody. O namiot pukały setki, tysiące małych palców. Wiedzieliśmy, że jest namiot i że las. Ale nie było lasu ani namiotu, tylko dym, dym, co był gniewem ognia nie chcącego jeść mokrych szczap.
Dawno, dawno, gdy nie było ognia tylko iskra skłócona z wodą, siwa Mamiori rzekła: kocham wszystkich. My też jesteśmy „wszyscy”: las, namiot, ogień. Nawet deszcz. Tak powiedziała cała mokra, naga i weszła w dym. Wtedy to podniósł się ogień a z płomieni dobiegał śpiew M a m i o r i.
Ogień grzał i byliśmy weseli. Starość i płomień są święte. Ganges też śpiewał o tym. Dobra stara Mamiori. Pamiętaj o niej, bo umrze twój ogień.
Für Tadeusz Chudy
Mamiori-Birke
Aus dem großen Wolkensack ergossen sich nasse Beeren. Hunderte, tausende kleiner Finger klopften ans Zelt. Wir wußten, es war da das Zelt, und auch der Wald. Doch sie waren nicht, doch da war nur Rauch,Rauch, Zorn des Feuers, das keine nassen Scheite essen wollte.
Einst, vor langer Zeit, als kein Feuer war, bloß ein Funke, mit dem Wasser verstritten, sprach die graue Mamiori: Ich liebe alle und alles: den Wald. Dazu Zelt und Feuer. Und selbst den Regen.
So sagte sie, ganz naß und bloß, und trat ein in den Rauch. Da erhob sich das Feuer, und aus den Flammen drang Mamioris Gesang.
Das Feuer wärmte, und wir waren fröhlich. Alter und Flamme sind heilig. Davon sang auch der Ganges. Gute alte Mamiori. Vergiß sie nie, sonst stirbt dein Feuer.
Mamiori - Großmütterche